Zdrada.

Zdrada.

Zdrada – wstydliwa, ukrywana, raniąca. Wiąże się nie tylko z przyjemnością ale również z poczuciem winy i lękiem przed społeczną oceną.

Zdradzamy z różnych powodów; aby upewnić się o swojej atrakcyjności, podbudować samoocenę, z chęci przeżycia ekscytującej przygody, z powodu niespełnienia w miłości i w życiu seksualnym. Bez względu na powód jaki nas popchnął w kierunku zdrady jest ona zawsze związana z brakiem czegoś ( potrzeby, uczucia ). Oznaką, że czegoś w relacji z partnerem zabrakło. Symbolem pustki, wypalenia. I gdy nie dołożymy starań aby temu brakowi się przypatrzeć, porozmawiać z partnerem, to zaczynamy szukać wypełnienia poza związkiem.

Zdrada zawsze wiąże się z przekraczaniem granic i norm. Nie tylko tych społecznych związanych z wchodzeniem w rolę kochanka/ki ale również naszych wewnętrznych, osobistych, czy też kulturowych granic. Przekraczamy granicę w nas samych i wchodzimy w nowy obszar  bez wytyczonych ścieżek i dróg gdzie do końca nie jesteśmy w stanie przewidzieć swoich reakcji i zachowania. Wykraczamy poza ustalony porządek systemu norm i wartości według którego żyliśmy do tej pory, który organizował nam życie.

 Przekraczamy granice jakie ustaliliśmy zarówno w swoim życiu jak i granice systemu rodzinnego jakie zostały ustalony  przez naszych przodków. Wyłamujemy się  z obowiązującej lojalności rodzinnej. Tworzymy  nową jakość. I jeżeli zdrada jest w naszej rodzinie napiętnowana, niedopuszczalna, to spotykamy się z głosem sumienia i winą. Nawet jeżeli nie wyjdzie ona na jaw. Staje się wtedy rodzinną tajemnicą, która działa z ukrycia. W tym sensie dopuszczamy się również zdrady wobec zbioru norm ustalonych przez rodzinę. Stoimy w obliczu ich przewartościowania. Nasze życie zaczyna się organizować wokół innego, zmienionego systemu wartości.

Gdy dopuszczamy się zdrady, to czujemy, że zrobiliśmy coś złego, niemoralnego. Może nie od razu ale dopiero po jakimś czasie gdy opadną emocje, siła namiętności i pożądania. Przychodzi refleksja o czynie jakiego dopuściliśmy się. Zaczyna do głosu dochodzić poczucie winy. I nawet jeżeli zawrócimy ze ścieżki zdrady, to jesteśmy już innymi ludźmi. Transgresja, czyli przekraczanie granic zawsze wiąże się ze zmianą w ludzkiej psychice i/lub osobowości. Kreuje nową jakość życia. W znaczeniu symbolicznym możemy powiedzieć, że przechodzimy na druga stronę rzeki. I to przejście odciska w nas swój ślad. Czyni z nas innych ludzi. W tym znaczeniu jest to proces nieodwracalny.

I choć z moralnego, czy też społecznego punktu widzenia zdrada określana jest jako czyn zły, to może ona również  posłużyć do budowania nowej jakości życia i/lub związku. Może być siłą samorozwoju zarówno dla zdradzającego i zdradzonego. Może okazać się cenną lekcją nauki o sobie. Doświadczania tych wymiarów naszej osobowości, które do tej pory były uśpione, wypchnięte poza próg świadomości. Odkrywania nowych uczuć i potrzeb.

 Porzucamy starą, uwierającą skorupę naszego ja i przepoczwarzamy się, rodzimy nowe aspekty siebie. Czasem ceną tego jest rozwód, odejście od partnera. Ale nie zawsze. Zdrada może również posłużyć do naprawy już  istniejącego o ile każdy z partnerów weźmie swoją część odpowiedzialności za to, co się stało. Nie jest łatwo bowiem przyjąć do wiadomości zwłaszcza zdradzonemu partnerowi fakt, że niewierność jest sygnałem, który świadczy o kondycji i jakości związku. I dotyczy dwóch osób, a nie tylko tej która dopuściła się zdrady.

Niezależnie od rodzaju i podłoża zdrada zawsze boli tak samo. I tak, jak nie ma jednej definicji zdrady, tak też nie ma uniwersalnej recepty na życie po zdradzie.

Bez względu na to, czy zdrada wyjdzie na jaw, czy pozostanie do końca jej trwania w ukryciu, to kładzie się on cieniem na związek. Zdrada zawsze oddala od siebie partnerów i zmienia ich relacje. Tracimy poczucie bezpieczeństwa. Pojawia się pole do wzajemnych oskarżeń i wchodzenia w rolę osoby skrzywdzonej, która zyskuje poczucie moralnej wyższości. U osoby zdradzonej może pojawić się pokusa odwetu, chęć zemsty.

Rodzi się więc pytanie co zrobimy z krzywdą i  do czego ją wykorzystamy?

 Czy do manipulacji i wzajemnego oskarżania się, czy też posłuży nam jako budulec do naprawy związku i wewnętrznego wzrostu.

Mówiąc o krzywdzie nie sposób również nie wspomnieć o winie. Winy nie da się rozwiązać ani jej pozbyć. Winę musimy po prostu przyjąć i zaakceptować. Nie starajmy się szukać rozgrzeszenia na zewnątrz. To jest droga na skróty, która w niczym nie pomaga. Tak, jak nie pomaga przenoszenie odpowiedzialności na drugą osobę, pomniejszanie faktu zdrady redukowanie jej do fizycznej przyjemności bez emocjonalnego zaangażowania.

 Na przebaczenie być może przyjdzie moment ale później. Najpierw para musi spotkać się z wszystkimi emocjami, z nadszarpniętym zaufaniem, z utratą poczucia bezpieczeństwa, stabilizacji. Z wściekłością, z żalem, za tym, co zostało stracone. I jest to proces. To nie stanie się szybko i nie będzie łatwe.

Zdrada jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Skutkiem pewnego procesu, który od długiego czasu podkopywał fundamenty związku coraz bardziej nadwątlając go. Źródło problemu nie tkwi w czynie zdrady. Problemem jest więź, a raczej jej brak, nieumiejętność budowania bliskości, tworzenia wspólnej przestrzeni w związku. I jeżeli nie zajrzymy pod  powierzchnię, to te braki będziemy wnosić w każdy kolejny związek. Możemy mieć fantazję, że jeżeli zakończymy związek i szybko wejdziemy w kolejny, to unikniemy przykrych uczuć, a następny partner/ka da nam poczucie szczęścia. To tak nie działa. Nie uciekniemy od uczuć i jeżeli nie wyciągniemy wniosków, to ten schemat będziemy powtarzać.

Potrzebny jest moment zatrzymania się. Ból zdrady sączy się powoli. Kropla po kropli. Jest on bardzo pojemny, bo zawiera w sobie utratę miłości, zaufania, bliskości, poczucia bezpieczeństwa, krzywdę, winę. I tego nie da się szybko przeżyć. Podobnie jak żałoba, która ma swoje fazy, tak też zdrada ma swoje etapy.

 Ważne jest również aby nie zatrzymywać się na etapie bólu i krzywdy poprzez którą będziemy teraz patrzeć na świat i ludzi ale spróbować ją wykorzystać aby posłużyłam nam do wewnętrznego wzrostu.

Aby zamknąć przeszłość i iść dalej musimy przepracować zdradę. Musimy tą otwartą ranę oczyścić tak ,aby z czasem pozostała już tylko blizna.